Zjazd nowicjatów

  • AUTOR: krzysiek
  • 26 czerwca 2017
Zjazd nowicjatów

Wspominałem poprzednio, że wkrótce po spotkaniu rodziców wyruszyliśmy do Splitu. Nie była to zwykła wycieczka, ale zjazd trzech nowicjatów Europy Środkowo-Wschodniej: chorwackiego, polskiego i czesko-słowackiego.

Żeby tam dotrzeć musieliśmy pokonać niemałą trasę 1692 km. Wiedząc, że jest to wyczerpujące podzieliliśmy się miedzy dwa busy: ze strefą ciszy i bez niej. Stąd wzięły się nazwy obu pojazdów – „Baja-bongo” i „Milczenie Owiec”. Nasz wyjazd nie był czymś obojętnym, o czym rychło się przekonaliśmy, gdy posmutniała natura żegnała nas obfitymi opadami. Z tego też powodu mieliśmy z początku nieznaczne opóźnienie. Pomimo tego zaskoczyliśmy Chorwatów naszą polską punktualnością, bo zjawiliśmy się na kilka godzin przed planowym rozpoczęciem zjazdu.

Później czas pędził już bardzo szybko, jak to zwykle bywa przy dobrej atmosferze. W poniedziałek na rekreacji, która okazała się być także rekreacją urodzinową magistra chorwackiego nowicjatu, nastąpiło oficjalne otwarcie. We wtorek zwiedziliśmy pozostałości pałacu Dioklecjana, czyli dzisiejszą splicką starówkę, po czym uczestniczyliśmy we mszy, której przewodniczył biskup. Katedra pod względem wielkości przypomina raczej zabytkową kaplicę. Jednak jest jednym z najstarszych kościołów na świecie i należy do pozostałości po Dioklecjanie: tu bowiem mieściło się wcześniej jego mauzoleum. Po południu plażowaliśmy, a wieczorem odbył się pokaz prezentacji przygotowanych przez każdy z nowicjatów. Pachnie to zapewne nudą, ale mogę Was zapewnić, że nie zabrakło salw śmiechu.

W środę wsiedliśmy na łódź i popłynęliśmy na pobliskie wyspy, gdzie głównie plażowaliśmy. W czwartek zaś udaliśmy się do Medjugorje. Centralnymi punktami tej wyprawy były msza święta i modlitwa na górze, gdzie dzieci spotkały Maryję. Mieliśmy też okazję wysłuchać historii miejscowych objawień. Jeżeli zaś ktoś miał takie pragnienie, to mógł nawiedzić miejscowe sklepy z dewocjonaliami.

Wyjątkowym wydarzeniem był piątkowy mecz. Po jednej stronie stanęli nowicjusze z Chorwacji, Czech i Słowacji, a po drugiej nasza ekipa. Zmaganie na najwyższym poziomie, choć pierwsza połowa, zakończona 5:1 dla gospodarzy, tego nie zapowiadała. Jednak w drugiej części nasz zespół okrzepł i wyrównał do 5:5. Później cały czas utrzymywała się napięta atmosfera: 6:5, 6:6 i ostatecznie przegraliśmy 7:6. W tym samym czasie, kilkaset metrów dalej, trwała rywalizacja w bule, w której triumfy święcił Wujek Buła. Jak sam stwierdził, w końcu znalazł sport dla siebie.

W sobotę, mając niedosyt po wcześniejszym meczu, poprosiliśmy o rewanż. Ponownie wygrali gospodarze, a wynik pomińmy milczeniem. Wieczorem tego dnia zakończyliśmy zjazd wspólnym grillowaniem. Trochę żal nam było opuszczać Chorwację. Skoro jednak coś się kończyło, to i coś się zaczynało… a o tym już wkrótce.

1 komentarz

One thought on “Zjazd nowicjatów”

Skomentuj Ela Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top